Od niemal tygodnia temperatura spada do +/- zera, zimno, nie chce się wychylać
łba z domu, a i w pracy jakoś chłodem zawiewa, bo niby już dni się wydłużają to
ciągle jak na nocnej zmianie.
A tu wygrzebałem nutki, które mnie rozgrzały i rozbawiają moja zziębniętą
dusze.
Stary, dobry tradycyjny jazz w klimatach nowoorleańskich, z cudownym głosem
Sary i niesamowitymi dialogami i solówkami instrumentów dętych rozmaitego
sortu. Tylko szkoda ze nie można w fabryce palic ;
Jednym zdaniem;
Kijanka może krzyczeć jak wieloryb
Kwartet z Lublina, chyba trochę zafascynowany Batmanem i grający jak dla mnie bardzo przyjemną i ciekawą mieszankę rocka (matpsychoavant) i jazzu, może przez to że to muzyka instrumentalna kojarzy mi się z kinem, a może to po prostu sugestia rodowodem nazwy zespołu.
Słowem, mile spędzone około 45 minut.