Solowa płyta gitarzysty Lao Che , prosta żeby nie powiedzieć prymitywna chwilami elektronika obrazująca szare czasy dzieciństwa Jakuba. Pozornie infantylne i jakby nie z tej epoki dźwięki składają się jednak w niezły soundtrack do pamietnika. Ciekawa koncepcyjna płyta, do odkrywania, bo za każdym przesłuchaniem odnajduje się jakies nowe detale. Polecam.
The Phantom Band - Checkmate Savage (Chemikal Underground 2009) Sekstet Proto-Robofolk z Glasgow, przyjemne do samochodu. poczytaj tam>> posłchaj tam>>
Mendoza ed-VIII-10-RX Argentina piękny koreczek do jeszcze lepszej buteleczki fu Zion Alta i do tego Reverend Beat Man. Słowem totalnie rock and rollowe zakończenie weekendu, lub rozpoczęcie tygodnia.
Myślałem, że zdążę na bieżąco z moimi przeżyciami. A tu kupa. Ciągłe zmęczenie materiału i brak czasu. A po traumatycznych przeżyciach, raczej nie jestem skory do wyjść z domu. Degeneruję się we własnych ścianach z słuchawkami na głowie i przy towarzystwie soków z winogron. Wybrałem się jednak na występ pary, której dotychczasowe dokonania nie mogły ni jak się równać z bestialskim napadem. Zresztą najbezpieczniej zawsze się czułem w towarzystwie degeneratów odwiedzających moje ulubione kluby w BX. Magasin4 może nie jest w najlepszym miejscu europejskiej stolicy, ale za to zapodają tam wyśmienitą muzę, a tym razem był to Andy Moor i Christine Sehnaoui. Moora specjalnie chyba przedstawiać nie trzeba. Gitarzysta The Ex, kolaborujący z masą ludzi, zainteresowani znajdą info w necie. No i Christine, piękna kobieta z saksofonem. Jak wpłynęła na scenę pomyślałem sobie ale będzie kiszka, sentymentalno poduszkowe granie idealnie pasowało mi do wyglądu instrumentalistki. Na szczęści szybko okazało się, że mimo swojej urody Francuzka ma w sobie muzycznego diabła. Współczuję pacjętą, którzy z nią sypiają, bo jeśli jest tak ostra w łóżku jak na scenie to jest sadomasohardcoreperversolove. Laska jak dla mnie jest na tym samym poziomie wyobrażani muzycznej, swobody improwizowania i technicznych trików jak współcześni „wybitni” saksofoniści płci z fujarką. Jestem feministką? Szczerze mówiąc sam Andy nie zrobił na manie większego wrzenia, fajne luzackie granie z pazurem, ale to już wcześniej słyszałem i widziałem. Zabawne mi się wydało, że w trakcie koncertu miałem wrażenie, że tak samo by to wyglądało gdyby w struny szarpał kumpel Moora z The Ex Terrie Hessels. Obaj panowie eksplorują podobne przestrzenie dźwięków i dźwięków tym co robią nie oszukują, oni to po prostu czują. Taka wrażliwość. No i teraz powinny być laurki dla dmuchającej Francuzki, ale skończy się tylko jednym zdaniem „Christine była zajebista”. Kocham swoją żonę, ale Sehnaoui jest bardziej sexi i jeszcze bardziej saxi.
Jak się okazało po koncercie znam kilka płyt, w których moja nowa gwiazda dmuchała w saxa.
Fotki z koncertu pewnie wrzucę na swoje www live No i nazbierało mi sie troche płytek Moora w rozmaitych składach więc jak znajdę czas to zarzuce w gramofonie Polecam śledzenie "kariery" Christine, super saksofonistki i mega skromnej i pięknej kobiety.
Wczoraj zacząłem czytać pierwszą (tzn. w moich ręcach pierwsza) książkę, a właściwie zbiór opowiadań, niejakiego Witkowskiego pt.Fototapeta. I muszę przyznać, że całkiem mnie wciągnęło, szczególnie przejażdżki PKP.
"Z zazdrością spoglądam na dentystów i elektryków, bez których ?w pewnych momentach życia" nie sposób się obejść. Ach, robić coś takiego, aby w życiu innych ludzi nadchodził taki moment, że musieliby wyłożyć kasę i nie mogliby się obejść! Być kurwą, być hydraulikiem, strażakiem, mieć gabinet urologiczny."
Po odwiedzeniu strony pisarza >>> zanotowałem co mam zakupić w księgarni, chociaż Lubiewo już w dużych fragmentach kiedyś czytałem chyba w Lampie. Czytałem, piłem i zabyłem. No i chyba wszędzie piali o tej książce w Polityce Wprost itp. itd. a to mnie zniechęca, chyba muszę dojrzeć by być trendy. No i trądzik znikł i mogę penetrować, dorobek literacki Pana W. Opowiadania na dzień dzisiejszy polecam. A przechodząc do galerji na stronie pacjenta zajarzyłem, że oglądałem jego głupie gadki z Wojewódzkim i było o torebce Margot
Ciemna noc ciemna muza. Dawno temu zapisane występy Kobiet, które już w tamtych czasach miały coś do powiedzenia. Dzisiaj my tzn. wyposażeni w plemniki nie wiele mamy do gadania. Gdyby świat był rządzony prze tak pięknie śpiewające kobiety, mógłbym być niewolnikiem byle by śpiewały, a nie warczały jak większość współczesnych bab.
Kilka słów wyjaśnienia. Taniec z szablami powstał na okoliczność działania radia EMstacji, które tymczasowo (mam nadzieję) zawiesiło nadawanie. Ponieważ nie bardzo już mam siłę i miejsce na serwerze by aktualizować swój gramofon, pomyślałem iż blog będzie dobrym miejscem na krótkie wzmianki co mnie ruszyło a co pierdolę (chociaż o tym chyba nie warto mówić, chyba że się pierdoli Lepera jak Kazik) Więc trzymam kciuki bym znalazł dość czasu i chęci by powiadomić garstkę ludzkości co we mnie drzemie i lecę zrobić kupkę, bo rano do roboty.
Oglądałem ten film nad rankiem, w deszczowe wakacyjne dni i muszę przyznać, że dawno nie wywarł na mnie takiego wrażenia dokument. Surowy i minimalistyczny wizualnie materiał okraszony lektorem czytającym zapiski samobójcy, który zaszywając się w lesie postanowił się zagłodzić. Zero dociekania kim był pacjent, po prostu audiobook ze zdjęciami z okolicy. Piękne zdjęcia dochodzą po kolejnym obejrzeniu filmu, ale nie to w tym jest najważniejsze. Moja ulubiona "scena" z filmu? - gość słucha radia w szałasie. Wiadomości donoszą o samobójstwie studentów. Bohater notuje "i przez radio można odnaleźć przyjaciół"
Postawiłem jakoś udokumentować moje (i nie tylko moje) zamiłowanie do niezdrowego trybu życia. Będzie pewnie nieregularnie i czasem niecenzuralnie. I tak ma być. Sex & Humor & Rock and Roll