Solowa płyta gitarzysty Lao Che , prosta żeby nie powiedzieć prymitywna chwilami elektronika obrazująca szare czasy dzieciństwa Jakuba. Pozornie infantylne i jakby nie z tej epoki dźwięki składają się jednak w niezły soundtrack do pamietnika. Ciekawa koncepcyjna płyta, do odkrywania, bo za każdym przesłuchaniem odnajduje się jakies nowe detale. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz