19 wrz 2010

Andy Moor & Christine Sehnaoui
















Myślałem, że zdążę na bieżąco z moimi przeżyciami.
A tu kupa.
Ciągłe zmęczenie materiału i brak czasu.
A po traumatycznych przeżyciach, raczej nie jestem skory do wyjść z domu. Degeneruję się we własnych ścianach z słuchawkami na głowie i przy towarzystwie soków z winogron.
Wybrałem się jednak na występ pary, której dotychczasowe dokonania nie mogły ni jak się równać z bestialskim napadem. Zresztą najbezpieczniej zawsze się czułem w towarzystwie degeneratów odwiedzających moje ulubione kluby w BX.
Magasin4 może nie jest w najlepszym miejscu europejskiej stolicy, ale za to zapodają tam wyśmienitą muzę, a tym razem był to Andy Moor i Christine Sehnaoui.
Moora specjalnie chyba przedstawiać nie trzeba. Gitarzysta The Ex, kolaborujący z masą ludzi, zainteresowani znajdą info w necie.
No i Christine, piękna kobieta z saksofonem. Jak wpłynęła na scenę pomyślałem sobie ale będzie kiszka, sentymentalno poduszkowe granie idealnie pasowało mi do wyglądu instrumentalistki. Na szczęści szybko okazało się, że mimo swojej urody Francuzka ma w sobie muzycznego diabła. Współczuję pacjętą, którzy z nią sypiają, bo jeśli jest tak ostra w łóżku jak na scenie to jest sadomasohardcoreperversolove.
Laska jak dla mnie jest na tym samym poziomie wyobrażani muzycznej, swobody improwizowania i technicznych trików jak współcześni „wybitni” saksofoniści płci z fujarką. Jestem feministką?
Szczerze mówiąc sam Andy nie zrobił na manie większego wrzenia, fajne luzackie granie z pazurem, ale to już wcześniej słyszałem i widziałem. Zabawne mi się wydało, że w trakcie koncertu miałem wrażenie, że tak samo by to wyglądało gdyby w struny szarpał kumpel Moora z The Ex Terrie Hessels. Obaj panowie eksplorują podobne przestrzenie dźwięków i dźwięków tym co robią nie oszukują, oni to po prostu czują. Taka wrażliwość.
No i teraz powinny być laurki dla dmuchającej Francuzki, ale skończy się tylko jednym zdaniem „Christine była zajebista”.
Kocham swoją żonę, ale Sehnaoui jest bardziej sexi i jeszcze bardziej saxi.

Jak się okazało po koncercie znam kilka płyt, w których moja nowa gwiazda dmuchała w saxa.

Fotki z koncertu pewnie wrzucę na swoje www live
No i nazbierało mi sie troche płytek Moora w rozmaitych składach więc jak znajdę czas to zarzuce w gramofonie
Polecam śledzenie "kariery" Christine, super saksofonistki i mega skromnej i pięknej kobiety.

Brak komentarzy: