15 lut 2013

Piotrek

Ścianka - Piotrek
Piotrek mówi: "O tej porze roku wieje wiatr i ulice są wymiecione do czysta. Chropowatości chodnika oczyszczone z piasku do ostatniego ziarenka. Kiedy stawiasz stopę, przez podeszwę czujesz zagłębienia w betonie. Tak jakbyś przyłożył do niego policzek. Tego oczywiście nie robię, bo z okien widać całą ulicę. Szperacze liżą ziemię w dzień i w nocy. Trzeba iść spokojnie."

Piotrek mówi: „Tutaj nie masz czego szukać, jeżeli sam wcześniej nie znalazłeś. Ulica nawet nie jest śliska, trudno się przewrócić. Zresztą nie warto. I tak nikt nie zwróci uwagi. Chodzą tylko tam i z powrotem. Z okien widać. Najwyżej możesz umazać się błotem i położyć obok kałuży. Ktoś pomyśli, że to kupka śmieci. Zadzwoni po śmieciarkę i wtedy cię dotkną, podniosą i wywiozą za miasto. Przełamiesz ciemność! Za miastem, za ścianą jest zupełnie inaczej. Nie ma nieba i nie ma domów. Tak naprawdę to jeszcze tam nie byłem, ale wiele słyszałem. Teraz gromadzę zapasy na wyprawę. Mam dżem i dużo chleba, ale jedzenie to nie wszystko. Zbieram do puszki śrubki i sprężynki od długopisów. Mam też szklaną kulkę ze świderkiem w środku i rolkę czarnego papieru. Z tego powstanie mój pojazd, kiedy odpowiednio połączę to wszystko drucikiem. I codziennie chodzę po mieście, i wymacuję stopami nowe słowa o odpowiednich połączeniach i zapisuję je w zeszycie. Też rysuję. A właściwie one robią się same, a co się narysuje, to zaraz robię. Już mam trójkąt z drutu. W jednym rogu śrubka, w drugim grubsza śrubka z łebkiem w drugą stronę, a w trzecim oczko na szklaną śrubkę ze świderkiem. Kiedy ją tam włożę, wystartuję. Ale konstrukcja jest jeszcze niekompletna. Nie mam wszystkich potrzebnych danych. Dlatego codziennie rano wychodzę i szukam ich na chodniku i na różnych chodnikach w mieście, a potem wracam i zapisuję wszystko w moim zeszycie.”

Piotrek mówi: „Raz by mnie wywieźli tą śmieciarką za miasto, ale nie chciałem, bo nie miałem swojego zeszytu i nie miałem kulki, a bez kulki nie mógłbym wrócić. A jeszcze nie wiedziałem, czy chcę tam zostać. I teraz też nie wiem, chociaż bardzo bym chciał skończyć mój pojazd, moją wyrzutnię, bo w domu jest zimno jak na dworze, za to jeszcze ciemniej. A na podwórko trzeba schodzić po schodach, potem znowu wchodzić, a tam przecież może ktoś czekać z telegramem, że zabierają mi mieszkanie, bo podobno gdzieś wyjeżdżam. I dlatego zawsze po cichu uchylam bramę, patrzę w górę, czy nikt nie stoi na schodach i potem szybko wbiegam na swoje piętro. Mieszkam na czwartym piętrze. I już na górze, jak mam klucz gotowy, szybko do dziurki — otwieram, wpadam do środka. Zatrzaskuję drzwi, żeby urzędnik nie skoczył na mnie od tyłu. Bo może skoczyć na mnie od tyłu i wepchnąć mnie do mieszkania, i potem zapieczętować meble. A może już tu byli i zabrali telewizor i komodę, a w szufladzie jest przecież mój zeszyt i wyrzutnia, mój pojazd… Ale jeszcze nic się nie stało. Ciągle mam szansę uciec im za ścianę. Zrolować niebo z chmurami jak niepotrzebną mapę i wtedy się okaże. Wtedy wszystko będzie jasne i tak jak chcę — od drugiej strony. Za miastem.”

Piotrek mówi: „Jak zawsze, jak wracam, i dziś czeka na mnie pod oknem krzesło. Przestawię je na środek, na dywanik. Tu mój drewniany koń, moje laboratorium. Czeka na mnie, a ja przychodzę. Najpierw do ściany, do drzwi. Wyjmuję z komody szklaną śrubkę ze świderkiem w środku. Potem siadam: nogi razem, a ręce na kolanach. I czekam na niego, na niego — tego, co przychodzi. Na odwrócenie, na ramkę z drugiej strony, jak negatyw. Jak wykręca stawy i boli, ale jest słodkie jak mleko. Jakbym pływał w mleku, odwrócony, że mleko jest w środku, a ja dookoła. Jak daleko! Dotykam i zalewam wszystko moim okiem. Ono jedno jedyne zagarnia źrenicą korytarz i płynie dalej, nad wodą, nad asfaltem. Teraz oko ze świderkiem. I start! Startuję! Jestem pilotem nocy na stalowych skrzydłach po granice miasta. Jestem czarną kroplą wpadającą w głąb. Jestem wstęgą Ozyrysa. Jestem czarnym księżycem, jego niewidoczną stroną. Sam zasiadam do stołu w pustych salach z okienkiem na końcu nigdy nieprzebytej drogi…

Brak komentarzy: